|
Uwaga! Przepis opatentowany i zarejestrowany w regionalnym urzędzie "Trwonienia pieniędzy powiatu na pierdoły i banialuki."
Rozgrzewacz, po przyjściu do domu z piorunującego mrozu.
Pamiętacie dni, szczególnie zimowe, w których po powrocie lało się wody do miednicy i moczyło weń stopy?
Zatem oto i rozgrzewacz, który powstał po pewnej górskiej, mrożącej krew w żyłach wyprawie w Beskid Sądecki zimową porą.
Do miednicy, wraz z ciepłą wodą wlać trochę spirytusu. Niech się ulatnia, paruje i wnika w nozdrza.
Do tego w szklanicę standardowo przeznaczoną na przedniej marki whiskacz, nalać na spód malibu, czy ajerkoniaku (ważne by było gęste i trzymało się na dnie) wsypać rodzynek i migdałów aż po brzegi.
+Zalać rumem.
Podjadać nasączone rodzynki i migdały i sączyć rum.
PS. 1xMariola (Jeśli nie ma pod ręką Marioli, to można zaprosić Małgorzatę - jedno i drugie na "M') Z doświadczenia wiem, że po kilku głębszych każda Mariola dobrze rozgrzewa. |
|
|
|